A jak Alberobello – kolejne spełnione marzenie
Jakiś czas temu podsumowaliśmy na Facebooku liczbę zagranicznych wojaży początkowo indywidualnych, później wspólnych i ostatecznie wyszło nam, że w samych Włoszech byliśmy już ponad 20 razy! W sumie dużo, szczególnie gdy następne w kolejce Niemcy, zamykają ranking z liczbą 12 😉 Włochy to bez dwóch zdań nasz ulubiony kierunek. Nie wiadomo kiedy postanowiliśmy wracać tam tak często jak to tylko możliwe, odwiedzając regiony, w których jeszcze nas nie było. Wielkim marzeniem Basi od wielu lat było Alberobello, miasteczko jak z bajki, europejski Hobbiton.
Południowe Włochy, a konkretnie Apulia nadal jest mało popularnym kierunkiem turystycznym jednak niestety i to zaczyna się zmieniać. By zdążyć przed coraz częściej pojawiającymi się wycieczkami fakultatywnymi oraz tłumami zalewającymi spokojne uliczki małych, białych miasteczek, w niecałe 2 miesiące po powrocie z Turynu i Mediolanu zaplanowaliśmy wiosenny wyjazd właśnie na południe Włoch do środkowej Apulii. Alberobello znalazło się w trójce „must have” do odwiedzenia, choć później okazało się, że z podium spadło jedno miejsce kosztem zupełnie nieplanowanego.
ALBEROBELLO MIASTO TRULLI
Wydaje się, że te niespotykane nigdzie indziej na świecie budynki, dosłownie mieszkalne, są głównym motorem napędowym dla ruchu turystycznego w jednej z spokojniejszych części Włoch. I nic dziwnego. One naprawdę urzekają. Interesujące, bielone, stożkowo zadaszone, wapienne konstrukcje rozsypane po całej Apulii niczym grzyby na wysuszonej łące pod gołym niebem, są ikoną regionu. Najwięcej zyskało właśnie Alberobello, w którym do dziś zachowało się ponad 1200 takich domów, częściowo użytkowanych przez mieszkańców. Według UNESCO w 1996 roku miasto zasłużyło by zapisać się w kartach światowego dziedzictwa, właśnie dzięki najbardziej rozpoznawalnej wizytówce – niewielkim domkiem trullo.
Trulli (liczba mnoga) pochodzą z różnych okresów historii Włoch, a ich początki datuje się na przełom XV i XVI wieku. Jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. I to samo tyczy się „smerfnych” domków. Wszystko zaczęło się od rodziny Acquaviva, lokalnych władców, jednej z siedmiu wielkich rodzin Królestwa Neapolu. W 1500 roku chcąc uniknąć płacenia podatków od nieruchomości na rzecz króla, postanowili nieco przechytrzyć władzę. Nie tylko Polak potrafi… 😀 Nakazali oni miejscowym chłopom budować domy i mieszkania bez zaprawy murarskiej, tak aby w przypadku królewskiej inspekcji można było szybko i łatwo rozebrać budynek, by ten wyglądał jak niedokończony. Dla włoskiej famigli oznaczało to bardzo niski podatek do opłacenia, ponieważ dom, który nie spełniał warunków mieszkalnych nie mógł być traktowany jako budynek o pełnej wartości. Co najczęściej było „rozbierane”? Otóż, kopuła, zwieńczenie dachu, które pełniło rolę kapelusza zakładanego na łysą głowę chłopa. Zdejmując górne poszycie dachu, dom zamieniał się w mini Panteon z otworem skierowanym ku niebu.
Przy budowie trulli, mieszkańcy korzystali głównie z tego co znajdywali w swoim otoczeniu. Głównym budulcem stał się wapień, lekki, łatwy w obróbce i wygodny do transportu. Kolejny przykład na to, że kiedyś bieda zmuszała ludzi do bycia bardziej pomysłowym by przetrwać. A dziś ich patent, przynosi horrendalne zyski ściągając turystów z całego świata. Pewnie, gdyby tak 300 lat temu powiedzieć mieszkańcowi surowego trullo, że w przyszłości jego dom będzie skarbem na skalę światową – zalałby się łzami… ze śmiechu. Choć bardziej prawdopodobne jest to, że w Materze, do której też Was zabierzemy, z tych łez powstało by morze zalewające Apulię. Ale nie wyprzedzajmy opowieści.
Apulinianie hmmm… chyba tak się mówi (jak nie to poprawcie nas), ściągali więc swoje „dachy” przez jedyne dwa wieki, aż w końcu poirytowani faktem złożyli petycje do obecnie panującego króla, który przejął władzę całkowitą nad ich terenami. Dzięki temu, chłopi nie musieli już płacić podatków, z których część zostawała w skarbcu rodziny szlacheckiej, a z podatkami królewskimi się pogodzili, kosztem spokojnego życia bez nieustającego spoglądania na okoliczne trakty w celu wypatrywania poborców podatkowych. Dekret wydany przez króla znacznie zmienił nastawienie mieszkańców, którzy stopniowo zaczęli rezygnować z budowania Trullo. Po co, skoro już nikt nie kontrolował stanu ich domów. Rozpoczęła się nowa era w architekturze rozległego terenu, a tradycyjne domki zaczęły pojawiać się w formie rekreacyjnej, lub roboczej z przeznaczeniem głównie dla pasterzy i ogrodników rozwijających oliwny biznes.
Jednakże stoją do dziś jako świadectwo tego, jak potężna była zaradność i wytrwałość ubogich mieszkańców południowo-wschodnich Włoch. W Alberobello jest ich faktycznie najwięcej, mimo że część przekształciła się w sklepiki z pamiątkami, restauracje lub nawet apartamenty turystyczne. Szczególnie to ostatnie rozwiązanie cieszy się dużym zainteresowaniem. Któż by nie chciał spędzić noc w tak bardzo nietypowym pomieszczeniu z sufitem w formie stożka, w pomieszczeniach tak małych, że osoby mierzące więcej niż 170cm, muszą trzymać się na baczności by nie przy dzwonić w nadproża drzwi i belek. Jest to wyjątkowe przeżycie, o czym mieliśmy okazje się przekonać ponieważ sami wybraliśmy tradycyjne trullo na naszą bazę noclegową przez cały pobyt w Apulli. Co prawda nie w Alberobello, ale w pobliskim Putignano. Jak mieszkaliśmy możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach 😊
ZWIEDZANIE MIASTA
Ostatnio zdarzają się nam coraz częściej wyjazdy, na których mimo że wiele rzeczy planujemy, ostatecznie decydujemy się na spontaniczny spacer w ciągu dnia. Białe miasteczko Alberobello należy uznać jako atrakcję samą w sobie i nie warto szukać konkretnych punktów do których trzeba koniecznie się udać. Kilkugodzinny spacer wąskimi uliczkami w pełnym słońcu wydaje się być wystarczający. Praktycznie na każdym kroku znaleźć można idealne kadry do zdjęć, poznać historię i kulturę ludzi, którzy niegdyś zamieszkiwali w surowych murach parterowego miasteczka. Wiele domów jest otwartych dla turystów, mieszkańcy wręcz machają do przechodniów żeby Ci weszli do środka i zobaczyli jak kiedyś się mieszkało, o dziwo wcale nie wymagają za tą krótką wizytę jakieś opłaty. Są i tacy, którzy idą dalej i to się nam podobało – kiedy po wejściu z upalnej uliczki do zimnego trullo, gospodarz częstował nas winem własnej roboty! 😀 Chodzi więc głównie o to, by zobaczyć najpiękniejsze i największe skupisko Trulli w Apulii. Oczywiście żeby nie zostawić Was z całkowitym brakiem podpowiedzi i informacji, w mieście jest kilka punktów, z których rozpościera się doskonały widok na szaro biały dywan Trulli. Dla ułatwienia skorzystajcie z poniższej mapy 😊
Do Alberobello przyjechaliśmy samochodem, zresztą ten wyjazd był naszym pierwszym podczas którego ani razu nie skorzystaliśmy z komunikacji miejskiej (poza metrem w Bari). Jeżeli samochód to miejsce parkingowe, skoro parking to dlaczego nie w miarę blisko centrum, ale nie za bardzo, żeby móc spokojnie wyjechać w ciągu dnia bez stania w korkach. Takie miejsce, które z dużym spokojem polecamy znajduje się w połowie ulicy Via Monte S. Gabriele. Parking został zaaranżowany w byłym gaju oliwnym, więc jest szansa na pozostawienie samochodu w życiodajnym cieniu. Dokładne współrzędne geograficzne, dla prostszego odnalezienia miejsca: 40°46’50.1″N 17°14’12.8″E
Dzięki przyjaznemu nastawieniu mieszkańców, Alberobello aż chce się odwiedzać. To jest coraz rzadsze szczególnie gdy ci zorientują się jak intratnym biznesem jest turystyka. I nie można ich oczywiście winić, lecz zdarzają się miejsca, w których natarczywość, zachęta do zakupu czegokolwiek jest tak uciążliwa, że miejsce traci w oczach. Nie w Alberobello, najpiękniejszym miasteczku Trulli w Apulii. Ze względu na swoją unikalną architekturę, kulturę i historię, a także krajobraz widziany z różnych punktów widokowych, miejsce jest bajkowe i faktycznie imponuje jeszcze bardziej niż na zdjęciach. Brak „syndromu paryskiego” gwarantowany! 😛
BARI – ALBEROBELLO
Jak dojechać z lotniska w Bari do Alberobello kiedy nie wynajmuje się samochodu?
Z stolicy Apulii można się tam dostać na dwa sposoby oczywiście. Pociągiem lub autobusem. Jednak by skorzystać, z któregoś z nich najpierw należy dojechać z portu lotniczego do centrum Bari w okolice lub na dworzec kolejowy. Z dworca kolejowego Ferrovia del Sud-Est bezpośrednio do białego miasteczka odjeżdżają autobusy średnio co 2 godziny oraz pociągi w podobnym odstępie czasu. Koszt przejazdu w jedną stronę pociągiem to około 4,5 euro i ponad godzinna przejażdżka, busem to koszt 5 euro w jedną stronę i czas przejazdu około godziny. Dla zmotoryzowanych prosta droga SS172 – w godzinach szczytu zajedziecie tam w półtorej godziny, poza ruchliwym okresem w mniej niż godzinę.
Serdecznie polecamy białe miasteczko Alberobello.
Chciałbyś zamieszkać w tradycyjnym Trulli? Skorzystaj z gościnności gospodarzy i rezerwuj na AirBnb