Hej! Właściwie to żyjemy i wcale stąd nie znikamy. Co u nas?
Ostatnio weszliśmy w taki etap naszego życia, że podróży jest jakby mniej. Właściwie lenistwo i potrzeba porządnego odpoczynku wygrały z chęcią wyjścia gdzieś dalej. Do tego doszły skutki pandemii, rosnące ceny komunikacji (głównie linii lotniczych), obawy przed restrykcjami po powrocie do kraju, obawy przed przeniesieniem jakiegoś dziadostwa i narażenie najbliższych z rodziny, a do tego mój lęk, który się w pewnym stopniu nasila i blokuje przed wejściem do samolotu, ba przed dalszymi niż do pracy, podróżami samochodem.
Palcem po mapie jeżdżę dalej, z myślą o tym że kiedyś wszystko się zmieni, naprawi i wrócimy do podróży, chociażby po Europie. Do miejsc, które sobie zaplanowaliśmy, ale ostatecznie nie udało się ich odwiedzić. Bo ostatni podróżniczy wypad, spontaniczny przedłużony weekend spędziliśmy w Nicei i Monaco, a potem były już wyjazdy na Chorwację. Czysto chillujący czas na zregenerowanie i naładowanie baterii, bez większego zaangażowania w świadomą turystykę. Dwa lata z rzędu, najpierw Środkowa Dalmacja i Dubrownik, później wymarzona Istria, ale nie do końca przemyślana pod kątem „a może zobaczymy coś więcej” z zupełnie nieudaną pogodą. To znaczy nie, że narzekam po prostu nocne burze i deszcze jakoś tak nie kojarzyły mi się wcześniej z Chorwacją, nawet we wrześniu. Nie, nie narzekam, bo było fajnie 😊 W tym roku też planowaliśmy kilka kierunków. Planów było poważnie wiele, od ponownych odwiedzin Chorwacji (tym razem okolice Trogiru), przez Sycylię większą paczką, Dolomity, Rzym – enty raz, polskie morze (dla Basi byłby to drugi wypad w tym roku) połączone z wylotem na dwa dni do Billund lub Turku, przejażdżka na skos od Dolnego Śląska po Mazury samochodem (tu jeszcze nie jestem w stanie zagwarantować sobie, że nie dostałbym ataku paniki więc…). Były też propozycje jakiś Allinclusive w Turcji, Bułgarii czy innych egzotykach z gwarancją słońca, ale jakoś nie wypaliło. Ostatecznie zdecydowaliśmy się, że urlop wrześniowy (jak co roku w naszym wypadku) spędzimy w Polsce.
Najpierw udamy się gdzieś w okolicę Kłodzka, bo w sumie wspólnie nie byliśmy w tych rejonach. Tydzień na początek wystarczy. Plan na resztę urlopu (w sumie mamy go 3 tygodnie :D, ale spokojnie zostawiliśmy sobie jeszcze ponad 10 dni w razie gdyby przyszło nam jeszcze w tym roku gdzieś skoczyć) jest ruchomy. Możliwe, że zahaczymy o Śląsk w jednym słusznym celu, górniczym celu – ale nie będę się rozpisywał w tym momencie na ten temat, bo nie wiadomo czy wypali. A później może jednak uda się wskoczyć na te wspomniane wcześniej Mazury. Ale już nie sami, a z kimś 😉 Czy odpoczniemy czy będziemy zwiedzać? Pogoda i czas pokażą. Na pewno chcemy podejść do tematu ambitnie, może coś nas w odwiedzanych miejscach zachwyci, a w sumie powinno bo każdy nam Kotlinę Kłodzką poleca, więc nie spodziewam się nudy.
Co dalej?
Szkoda, żeby nasze ostatnie 10 lat podróży (głównie do Włoch, no ale co poradzić 😛) się zmarnowało. Wiem, że jeszcze jest wiele miejsc, w których byliśmy, a o których jakoś nie wyszło napisać. W związku z tym jako, że aktualnie nie można powiedzieć że aktywnie podróżujemy, powstanie tu też taki mały poddział – Archiwum Podróży. Projekcik, w którym wrzucimy więcej zdjęć niż tekstu. Archiwum bo możliwe, że w części w nich dużo się zmieniło, pewne zdjęcia mogą być nieaktualne, ale informacje postaram/y się przekazać najświeższe jakie są dostępne. Mam nadzieję, że trochę odżyjemy i Wy razem z nami. Bo to, że w końcu turystyka w 2021 roku się ruszyła widać gołym okiem. Cieszy też fakt, że zaczęliśmy bardziej doceniać Polskę, jako kraj atrakcyjny i pociągający turystycznie, różnorodny i zaskakujący – nadal. Fajnie by było kiedyś zwiedzić każde z województw, bo są jeszcze takie w naszym przypadku, w których ani razu nie byliśmy 😛 Trzeba to w końcu zmienić, ale na tą chwile pozostaje nam archiwum „X” z podróży.
Do zobaczenia na szlaku!