Zagraliśmy w Monopoli na dużej planszy – wybrzeże Apulii
Chyba każdy miał okazję zagrać w tą rodzinną grę planszową. Dużo emocji, budowanie imperium deweloperskiego, ściąganie opłat, wyścigi z konkurentami na najwięcej zajmowanych pól, czy karny pobyt w więzieniu. To charakterystyka gry. Zupełnie nie związana z nadmorskim miasteczkiem położonym w Apulii.
Z jednej strony jechaliśmy do Monopoli z ciekawości, czy faktycznie miejscowość ma jakikolwiek związek z grą, a z drugiej strony mówi się, że jest to miejsce które należy odwiedzić podczas pobytu w południowej części buta. No to pojechaliśmy, zobaczyliśmy i uczucia mamy mieszane. Może po prostu w rankingu białych miasteczek Monopoli po prostu przegrywa z tymi, położonymi geograficznie i historycznie lepiej. A może to ze względu na tłumy przedzierające się wąskimi uliczkami miasta będącego niegdyś pod panowaniem Bizantyjczyków. Miasto zasłynęło z portu morskiego, który obok tego w Bari był głównym punktem wypraw morskich Krucjat.
Mimo to postanowiliśmy zobaczyć miasto, którym się wszyscy zachwycają starając się nie zwariować w te upalne kwietniowe dni.
Do Monopoli przyciąga jego nadmorski charakter. Dla Włochów zamieszkujących suchą Apulię, miasto jest jak Sopot dla Polaków. Zachęca krystalicznie czystą wodą, dzikimi, kamiennymi plażami, surowymi urwiskami, o które rozpijają się fale Morza Adriatyckiego. My poruszając się po regionie samochodem, postanowiliśmy zakotwiczyć pojazd trochę poza centrum, by po pierwsze uciec o szansy uszkodzenia go, a po drugie nie chcieliśmy ryzykować stania w korkach. Przy okazji sokole oko nawigatora wskazało bezpłatny parking nad samym brzegiem morza przy Via Procaccia obok restauracji La Perla Nera. Stamtąd wybrzeżem prowadzi alejka aż do Cala Porta Vecchia. To tu większość zatrzymuje się po raz pierwszy chcąc uchwycić doskonały kadr z falującą, przeźroczystą wodą i murami Bastione di Babula, które przez wieki chroniły starą część miasta od najazdów.
Główne atrakcje Monopoli znajdują się na bardzo małym obszarze. Wszak, dzisiaj miasto wrosło w głąb lądu, ale to ciasne kamienice i słynny port, za murami najbardziej podobają się podróżnikom. Zabytkowe centrum Monopoli jest uważane za klejnot architektury połączone z budynkami religijnymi i wspaniałymi pałacami. Porta Vecchia pełniła główną bramę do starożytnej części miasta chronionej przez niewielki zamek.
Jedno, a może w sumie półdniówkę czas zacząć. Bo tyle właśnie czasu spędziliśmy w Monopoli. Plan był! Zobaczyć najbardziej fotogeniczny port w mieście, z niebieskimi łódkami wyciągniętymi na betonowy brzeg, zjeść coś regionalnego*, wspiąć się na Bastion Santa Maria z widokiem na zamek Karola V, wejść do bogatej katedry Maria Santissima della Media, przejść się wąskimi uliczkami, najlepiej gubiąc się bez strachu, znaleźć drzwi, które najbardziej charakteryzują nadmorski region. Na koniec planowaliśmy puścić drona, niech lata niech rejestruje „planszę” Monopoli z góry. Udało się zrealizować praktycznie wszystko poza degustacją regionalnego żarełka w regionalnej knajpce. Liczba turystów przerastała liczbę ryb wyciąganych z sieci na mijanym przez nas kutrze. Powinniśmy się do tego przyzwyczaić, że Włochy to kraj, który nie wie co to okres poza sezonem. Tu gdzie, słońce grzeje praktycznie cały czas, a śnieg jest jak „Złoty Pociąg” dla poszukiwaczy sezon turystyczny się nie kończy… Nie sposób w południe znaleźć kawałek pustego stolika w jakiejkolwiek knajpce. Nie ma znaczenia ocena, miejsce, obsługa… wszędzie pełno.
PORTO ANTICO DI MONOPOLI
Starożytna część miasta Monopoli została przygotowana pod intensywną turystykę. Na ulicach spotykamy wycieczki fakultatywne turystów z całego świata. Mieszkańcy pewnie się cieszą, turystyka i rybołówstwo to ich główny sposób na życie. Część alejek naprawdę zachwyca. Mimo tłumów da się uciec od gwaru, ale tylko na chwilę. Dopiero stary port, który nie zmienia się od lat, zabiera do starożytnego, zaczarowanego świata. Niebieskie łódki zacumowane nad samym brzegiem, w otoczeniu ścian wysokich domów, przypominają kadry z nadmorskich miast kontynentu Afrykańskiego. To jedno z najpiękniejszych miejsc w Monopoli.
BASTIONE SANTA MARIA
Znajduje się bezpośrednio przy promenadzie morskiej. To tam dotarliśmy idąc wzdłuż wybrzeża alejką, mijając po drodze odpoczywających Włochów na plaży Cala Porto Rosso. Niewielki bastion pełnił kiedyś rolę wieży obronnej dla miasta. Dziś na jej szczycie nadal znajdują się wielkie żeliwne armaty skierowane ku morzu. To tez ciekawe miejsce widokowe na zamknięty zamek Karola V, w którym zazwyczaj organizowane są pokazy sztuki regionalnych artystów. Schodząc z wieży należy szczególnie uważać. Schody są kruche i nieforemne, szansa na skręcenie kostki bardzo duża!
ZAMEK KAROLA V
Dziś już nie do końca zamek, ukończony został w 1525 roku, zbudowany na planie pięciokąta. Znajduje się na cyplu, który na początku bardziej oddzielony był od miasta. Dopiero z czasem ta izolacja zaniknęła. W XVII wieku został odrestaurowany i powiększony, by później aż do 1969 roku pełnić niebanalną funkcję, jaką było miejskie więzienie.
KATEDRA MARIA SANTISSIMA DELLA MEDIA
Miejsce to jak zresztą większość wielowiekowych świątyń, ma chyba najbogatszą historię, spośród budynków starego Monopoli. Zresztą już od wejścia przekonujemy się jak zaskakujące ono jest. Bogato zdobione wnętrze z w stylu barokowym pochodzi z XVIII wieku i choć doskonałe, tworzone przez największych artystów nie jest prawdziwe. To znaczy same w sobie jest, ale jednak gdy zagłębiamy się w historię świątyni, jej poprzedniczek, okazuje się że to miejsce jest o wiele ciekawsze. Dokładne badania archeologiczne, przeprowadzane w różnych okresach ostatnich kilkudziesięciu lat, wykazały że dokładnie na tym miejscu, na którym stoi dzisiaj katedra mieściły się starożytne świątynie.
Pierwsze ślady człowieka pochodzą aż z odległego, VI wieku przed naszą erą! Odnaleziono tu ślady ludzi z epoki brązu, również ślady pochówków tajemniczego do dzisiaj ludu Messapii, który przywędrował do południowych Włoch prawdopodobnie z terenów dzisiejszej Albanii. Liczne naczynia wykonane z brązu, tak zwane trozzelle , grobowce komnatowe, a nawet korytarze z epoki Messapii, które prawdopodobnie prowadziły do świątyni Merkurego oraz Hermesa. W tym miejscu znajduje się też starożytna krypta romańska zbudowana w 1107 roku na pozostałościach pogańskiej świątyni poświęconej kultowi śródziemnomorskich bogów Mai i Merkurego.
Gdy w XII wieku biskup Romuald polecił wyburzenie pogańskiej świątyni, na miejscu powstała kolejna, w stylu romańskim. Jednak ze względu na brakujący materiał, niedostępny w okolicy, świątynia dostąpiła konsekracji dopiero 1 października 1442 roku. Rosnąca populacja miasta, potrzeba kolejnych remontów oraz nieodwracalna moda stylu barokowego, która dosięgła i Apulię miały wpływ na decyzję o całkowitym wyburzeniu romańskiej świątyni celem wybudowania większej i „wspanialszej” dla miasta. Ta została ukończona w 1772 roku i jedynie remontowana oraz wzbogacana kolejnymi dziełami przetrwała wyglądem do dzisiaj.
ZGUBIĆ SIĘ W MONOPOLI
Zgubić się w białych miasteczkach Apulii to jeden z głównych celów na ten wyjazd. Serio da się! Chociaż akurat Monopoli nie zalicza się do tych najbardziej ekscytujących, ale o tym już była mowa – duuuuużo turystów. Szczęśliwie i tak udało się nam znaleźć kilka miejsc, w których byliśmy tylko my! Znalazły się też drzwi, obok których nie mogliśmy przejść obojętnie 😛
Na koniec z stromego nadbrzeża organizator tej czteroosobowej wycieczki puścił drona ku morzu i ku zainteresowaniu wypoczywającej na kocach młodzieży. Pamiętajcie! Monopoli jako miasto nie ma zupełnie nic wspólnego z tą bezkonkurencyjną grą planszową. To zbieżność nazw, która jak domyśla się pewnie każdy bez dwóch zdań należy się miastu. Gra na 100% powstała później 😛
Do tematu posiłku nie chcemy wracać, gdyż jest to jedna z niewielu sytuacji, które doprowadziły nas do granic wytrzymałości… 😉 Zostawimy ją dla siebie, bez komentarza, bo Włochy są najpiękniejsze!
#Apulianawakacje