Jak to jest po 50tce – czyli pewien etap za nami, dłuższa przerwa i włączamy licznik od nowa
Sam się ostatnio zastanawiałem dlaczego, od ostatniego sensownego wpisu minęło 37 dni. Jak sądzę wypadało by się wytłumaczyć, a jeśli nie to i tak się wytłumaczę, ponieważ jest mi strasznie głupio. Wszystko zaczęło się od podjęcia pewnej, poważnej, długoterminowej decyzji. Mianowicie – pójścia „na swoje”, ale możliwie jak najkrótszą drogą.
Od prawie dwóch lat mieszkamy razem w Krakowie, nadal uważam, że duże miasta nie są do mieszkania, a mogą jedynie służyć dobrej zabawie (jeśli ktoś lubi), pracy i rozwojowi. Nie czuję, by to miasto, zalatujące historią, niesamowitą atmosferą kultury i setkami miejsc wartych uwagi, wciągnęło mnie na tyle bym chciał tu mieszkać na stałe. Pierwszym planem jednak, jak pewnie u większości było kupno mieszkania w Krakowie, ale umówmy się ceny jakie na dzień dzisiejszy możemy zobaczyć na rynku nieruchomości czy to nowych czy starych są tak zaporowe, że bardziej to już tylko chyba… Warszawa.
Przez jakiś czas, a w sumie to przez 2/3 swojego życia mieszkałem w Zabrzu (Śląsk). Ceny mieszkań mniej więcej znam i jak się okazuje, za jedno M3 w mieście Lajkonika można kupić dwa w Zabrzu, Rudzie Śląskiej czy Bytomiu (tu nawet trzy). Cały zeszły rok przeleciał więc na zastanawianiu się co robić? Mieszkanie za kredyt na całe życie? Czy może przeprowadzka na Śląsk, a może z powrotem na Limanowszczyznę, a może… do jakiejś nowej wioski pod / nad / obok Krakowa? Basia nie była przekonana do życia na wsi, za miastem. Ale, że jak? Wszędzie daleko? Dziko? Nie ma co robić?
Dwupokojowe mieszkanie w Zabrzu, w nowym bloku, rynek pierwotny, blisko tory kolejowe, 54m2 217 tys. / Ten sam metraż, tyle samo pokoi, ten sam rynek, też przy torach 436 tys…. O_o
Zaczęliśmy całkiem z głupa oglądać różne domy w sieci, projekty, szukaliśmy nowoczesnych rozwiązań taniego budownictwa. I okazało się, że na prawdę można wybudować dom za mniej niż 150 tys. zł jeżeli nie chce się mieszkać w „hawirze” z kolumnami i 50 oknami (do mycia). Skromne 90m2 to chyba całkiem nieźle, szczególnie, że za oknami można mieć ogród – cokolwiek koło domu, co nie jest balkonem 1×2 metra… Z początkiem roku zauważyłem, że pomysł tak pochłonął moją anty-nastawioną wyprowadzki za Kraków żonę, że zaczęła poświęcać kilka godzin tygodniowo, na szukanie gotowych domów, sposobów finansowania takiego zakupu, przeglądała coraz to więcej projektów i zamówiła nawet katalogi w wersji papierowej do domu. No szaleństwo. Ale pozytywne! Skoro mamy do wyboru kupno pustego mieszkania do wykończenia, z mini balkonem, albo nawet jego brakiem, białymi ścianami i aż 50m2 za około 300 tys., a budową domu tak jak nam się podoba, własnymi siłami (ktoś potrzebuje malowania, kafelkowania czy innych? :D), według własnego projektu, z własnym „balkonem” bez limitu, za 100 tys. mniej – to co by tu wybrać? Wybór padł!
Odważnie postanowiliśmy rozpocząć realizację naszego „projektu przed 30stką”. Pomysł wiąże się z wieloma wyrzeczeniami i kilkoma zmianami. Jedna już za nami, czyli przeprowadzka do tańszego miejsca. Proces, który był dość uciążliwy i strasznie się wlekł, tak bez końca, a to tylko dlatego że dwójka chyba jeszcze młodych ludzi, potrafi zachomikować w ciągu 21 miesięcy tak dużą ilość rzeczy, że później jest tylko problem gdzie to wszystko przenieść?
Koniec, końców udało się, choć w międzyczasie „miła” pani z Brzeska zmiażdżyła mi, naszą Toyotkę na parkingu pod firmą (używajcie lusterek przy cofaniu – błagam), co też miało swój wpływ na przedłużający się czas przeprowadzki.
W sumie powinienem jej podziękować, ponieważ w ramach zaistniałej sytuacji miałem okazję przetestować całkiem elegancką Hybrydę
![]()
Kolejny etap już w trakcie realizacji, czyli poszukiwanie idealnego miejsca, albo przynajmniej spokojnego i… taniego. (Jak ma ktoś z 10 arów na zbyciu w okolicach Krakowa, to chętnie przygarniemy ). Tak więc, plan jest zacny i długoterminowy, ale wiemy że damy radę. My już na pewno wracamy do życia blogowego. W sumie w ciągu ostatnich kilku miesięcy trochę Polski zobaczyliśmy. Między innymi Lubelszczyznę, o której nawet jeszcze nie było kiedy napisać, a jest to miejsce czarujące. Ktoś, gdzieś napisał, że cześć Roztocza odzwierciedla Toskanię – byliśmy tam wiele razy i stwierdzamy uczciwie – nie mylił się!
ps. 51 wpis za nami taka nasza mała rocznica