Średniowieczne miasteczko, gdzie grę w szachy poczujesz na własnej skórze – Marostica
Jest takie miejsce w Włoszech, które mimo niezbyt pogodnej aury przeniosło nas w jednym momencie do zupełnie innego świata. Do epoki, w której tworzyły się fundamenty współczesnej Europy. Poznajcie miasto żywych szachów.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Asfaltowe autostrady, murowane domki z ceglastym dachem, wokoło pełno stali, drogowskazów, słupów wysokiego napięcia, blaszanych hal, a między tym wszystkim Marostica. Średniowieczne miasto z zamkiem dolnym i górnym, łączącymi je murami, średniowieczną zabudową i zabytkami, które zapełniają się po brzegi turystami zazwyczaj co dwa lata. O tak! Odwiedziliśmy fantastyczne miasteczko, w którym utrzymała się dobrze zachowana wizja autentycznego średniowiecza, a wszystko to co w murach, chroni je przed wszechogarniającą teraźniejszością za murami. Tu przeszłość nigdy nie przeminęła, a lokalsi nawet nie wyobrażają sobie swojego życia bez życia dla historii zamku. Dosłownie! Ale o tym później.
By odnaleźć tą niewielką miejscowość prowincji Vicenza (pomijaną zazwyczaj w przewodnikach o regionie Wenecji Euganejskiej), należy udać się do równie ciekawego Bassano del Grappa (relację z Bassano przeczytasz TUTAJ). To stamtąd ruszyliśmy na mikro wyprawę po okolicy dzięki uprzejmości naszego znajomego Marco. Zresztą to dzięki niemu, dowiedzieliśmy się o tym oryginalnym miejscu. Pogoda faktycznie nie była zbyt łaskawa, nawet w ciągu dnia dość mocno padało, ale to była jesień, mogliśmy się spodziewać, ale uszkodzonego ostrzenia w aparacie się nie spodziewaliśmy.
„Zobaczycie, nie będziecie żałować. To znaczy dla nas Włochów to żadna atrakcja, ale wam pewnie się spodoba. Byliście w Bydgoszczy? Tam jest pięknie…” – cały Marco. Przechodząc koło Koloseum, uznałby że to zbyteczny „kawałek” kamienia w centrum miasta. A fenomenu Bydgoszczy w jego rozumowaniu nadal nie ogarniamy 😀
Marostica to niewielkie miasteczko w północnych Włoszech. Bardzo malownicze miejsce jak cały podalpejski region, z jednej strony otoczony jest rozległą równiną Veneto, a z drugiej szybko rosnącymi wzgórzami, na których właśnie położone są dobrze zachowane ruiny górnego zamku. Patrząc z daleka na to historyczne miejsce, można mieć wrażenie, że mury schodzące bystro po zboczu zielonej góry od zamku górnego, otulają stare miasto i zamek dolny obronnym uściskiem. Miejsce to, przypomina trochę zamek Giblarfaro z Malagi wzniesiony przez Jusufa I, który odwiedziliśmy wiosną zeszłego roku. Największą atrakcją miasteczka są wydarzenia, które od kilkudziesięciu lat ściągają mieszkańców, turystów, pasjonatów sztuki i co najważniejsze – szachowych graczy. Marostica określana jest jako „miasto szachów” nie bez powodu. Co dwa lata odbywają się tu festiwale o tematyce średniowiecznej, w której ludzie przebrani za „szachy” rozgrywają zacięty pojedynek na wielkiej szachownicy, na stałe wkomponowanej w Piazza del Castello. Ten w tym czasie otoczony jest kilkupoziomowymi trybunami, z których widzowie podziwiają rozgrywkę, grę aktorską, przedstawienia teatralne wspominające dzieje miasta sprzed kilkuset lat.
TURYSTYCZNY SZACH MAT
Może to tradycja, a może wysiłek wymagający ogromnego nakładu pracy i wielu miesięcy przygotowań. Ale żywa gra w szachy odbywa się tylko w latach parzystych w drugi weekend września. Bilety wstępu na to autentyczne wydarzenie można kupić Online z wyprzedzeniem na stronie MAROSTICASCACCHI. Historia, która pojawia się podczas tzw. „żywej gry”, opowiada o miejscowym władcy i jego córce. Oczywiście ta była piękna i jak to bywało w włoskich rodach (niedaleko przecież jest Verona i popularny balkon Julii…), miała dwóch zalotników. Pan, z szacunku do dwóch dobrych partii uznał, że walka na śmierć i życie mogłaby wpłynąć źle na córkę oraz jej młodszą siostrę. Rozkazał im pojedynkować się na „życie i życie” w rozgrywce szachowej. Zwycięzca miał poślubić piękną córkę, a przegrany jej wcale nie brzydszą siostrę.
To, że przedstawienie nie odbywa się co roku, nie znaczy że w miasteczku nic się nie dzieje. W latach nieparzystych mieszkańcy od lat organizują również popularny w Włoszech, turniej szachowy. A więc, jeżeli posiadacie większe umiejętności szachowe niż tylko gra w warcaby, to możecie śmiało spróbować swoich sił w pojedynku pod murami starego miasta.
Gra w „żywe szachy” to wydarzenie przyciągające ciekawskich nie tylko z Włoch. Ale głównymi atrakcjami Marostiki, otwartymi przez większość roku, są dwa zamki. Wspomniany górny, znajdujący się na szczycie niewielkiego wzgórza nad miastem i drugi, przy głównym placu Piazza Castello. Na samym placu wkomponowana w miasto szachownica na kostce brukowej, ale o tym już wiemy. Z placu też rozpościera się wciągająca panorama na górny zamek, którą przecinają wysokie mury miejskie, niewysoka zabudowa i oliwkowy gaj. Późną jesienią oddający swoje okrągłe plony. Dolny zamek – dzisiaj Urząd Miasta, Castello Inferiore strzeże głównej bramy altacitta, nad którą powiewają flagi z herbami rodów zarządzających zamkami i terenami im podległymi. Przez ponad czterysta lat miasto należało do Wenecjan, a ich zwierzchnictwo udokumentowano pomnikiem lwa św. Marka, w centralnej części placu. Republika Wenecka, jedna z największych i najdłużej funkcjonujących potęg handlowych oraz politycznych basenu Morza Śródziemnego pozostawiła po sobie dużo więcej niż tylko kamienny pomnik. W budynkach urzędu gminy znajdują się cenne skarby, między innymi reprezentacyjna Sala delle Armi (sala broni), Sala del Governatore i del Consiglio, z freskami oraz drewnianym chórem z XVIII wieku.
TAM GDZIE ŚREDNIOWIECZNE TRADYCJE PRZETRWAŁY DO DZIŚ
Marostica od zawsze leżała na atrakcyjnym szlaku handlowym, a dzięki wpływom prężnie się rozwijała, ściągając z okolic nowych mieszkańców, producentów słynnej grappy i handlarzy. Po nich pozostało wiele interesujących budynków, kościołów, główna ulica Corso Mazzini. Wzdłuż centralnej, historycznej ulicy, ciągną się z przerwami na świątynie, wielostylowe portyki, idealnie nadające się na spacer po mieście w deszczowe dni. Zresztą w tej kwestii niepodważalnym numerem jeden jest moim zdaniem Bologna, którą prawie całą można „przejść” pod dachem. Koniecznie trzeba dość do jej samego końca, na którym po białych schodach warto wejść do kościoła Chiesa della Madonna del Carmine o dei Carmini. Kościół sam w sobie jest bardzo prosty i niezbyt bogaty w zdobienia, lecz w jego przypadku piękno można zobaczyć przed wejściem do świątyni. Odwracając się w kierunku dolnego miasta.
Wędrowców odwiedzających średniowieczną Marostikę, najbardziej jednak zachęca zamek, górny do którego wejście wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje. Chociaż zamek sam w sobie jest ruiną, od jakiegoś czasu funkcjonuje w niej skromna restauracja z tarasem widokowym i wejściem na część odrestaurowanych murów. Osobom z lękiem wysokości radzę powstrzymać się od wejścia na mury, a których widok na miasto jest świetny, ale ten z placu zamkowego wcale nie gorszy. W klimatycznych pomieszczeniach można się napić smacznej kawy – to w końcu włosi serwują najlepszą!
Na tak wysoki punkt wchodzi się jednak dla widoków. Oliwkowo-cyprysowa równina Veneto w oddali, ogromna szachownica u podnóża góry. Fantastyczne widoki okolicy robią wrażenie. Do zamku górnego prowadzi asfaltowa, kręta droga i ten wybór jest najrozsądniejszy. My akurat dysponowaliśmy samochodem, więc taka przejażdżka zajmuje niecałe pięć minut. Spacerujący o własnych siłach, muszą przygotować się na 25-30 minut, ostrego podejścia. Droga znajduje się po lewej stronie zbocza. Po drodze widzieliśmy kilkanaście ławek, więc można odpocząć na osłoniętym przez gęste drzewa wzgórzu.
Istnieje jeszcze druga droga, z wybrukowanymi chodnikami, ale mocno niebezpieczna, dla osób bez odpowiedniego obuwia. Kiedy Basia wchodziła na mury, sprawdziłem alternatywę i kilkadziesiąt metrów zejścia w dół w trampkach wystarczyło. Ciężką przeprawę w dół, inną niż asfaltowa droga wynagradzają kolejne, barwne, widoki na miasteczko rozpływające się w koronach drzew oliwkowych. Te z góry wyglądają inaczej niż z dołu. Rosną na kilkumetrowych tarasach, z koszoną systematycznie trawą, otulającą kamienne murki i kaktusy doniczkowe.
Niby faktycznie w miasteczku znajduje się mały punkt informacji turystycznej przy Castello Inferiore. A w nim kolorowe broszury zachęcające do zaglądania w każdy mały kąt, mapki z trasami i przewodniki opowiadające kilkusetletnią historię zamków. Marostica to bardzo male stare miasto, wiec spacer ku temu co cenne nie zajmuje więcej niż 2 godziny, bo najcenniejsze są widoki i odczuwalna atmosfera średniowiecza.
Jak wspominałem podróżując po krainie grappy mieliśmy przyjemność korzystać z samochodu co znacznie ułatwia przemieszczanie się między miastami, szczególnie tymi oddalonymi kilka, kilkanaście kilometrów od siebie. Włoska komunikacja autobusowa znana jest w wielu regionach kraju z nieregularnych kursów. To trudne, dla nas przyzwyczajonych raczej do przestrzegania rozkładów jazdy. Mimo to do Marostiki najlepiej dostać się autobusem lub koleją z Bassano del Grappa, lub z pobliskiej Vicenzy. Przystanek autobusowy dla turystów zlokalizowano w najlepszym możliwym miejscu, tuż pod bramką główną starego miasta. Bilety powrotne w wybranym przez siebie kierunku kupić można w barze obok. Planując wycieczkę po prowincjach, poza dużymi miastami, warto wcześniej się przygotować weryfikując rozkłady jazdy online. Z Bassano bez problemu dostaniecie się pociągiem do Wenecji, Padwy czy Trydentu. Więc tą miejscowość polecamy na bazę wypadową – gorąco.
PODRÓŻ SAMOLOTEM Z POLSKI
Treviso Aeroporto – ok. 50km
Wenecja Marco Polo Aeroporto– ok. 95km
Verona Aeroporto Valerio Catullo – ok. 98km
Bologna Aeroporto – ok. 170km (jak dojechać z lotniska do centrum Bolonii przeczytasz TUTAJ)
Bergamo Il Caravaggio Orio al. Serio – ok. 190km
Szukasz noclegu w Wenecji Euganejskiej w dobrej cenie blisko siatki komunikacyjnej? Skorzystaj z gościnności gospodarzy w Bassano del Grappa i rezerwuj na AirBnb