Jura na wyciągnięcie ręki – Co zobaczyć w Żarkach w ciągu jednego dnia?
Odwieczne pytanie tzw. spontanu „to gdzie jedziemy w ten weekend?”. Wraz z znajomymi zaczęliśmy na kilka dni przed weekendem (tym przed długim) szukać miejsca, do którego udamy się na krótki odpoczynek. Taki naturalny bez planu i przygotowywania. Rozpoczęliśmy ochoczo… Budapeszt, Wiedeń, Praga, może Londyn w końcu są tanie loty, a może… znowu Bergamo – enty raz? Padło na… Żarki.
Nie żebym wcześniej sprawdzał co to są te Żarki. Wklepałem „Złoty Potok” w wyszukiwarce noclegów na AirBnB i pierwszy wynik jaki się ukazał był „złotym strzałem”. Cena, miejsce, dobre zdjęcia apartamentu, okolica leśna, z dala od miasta, ludzi a do tego pogoda wręcz idealna. W czwartek szybki wpis na naszej grupie komunikacyjnej na Facebooku (PituPitu) „jedziemy tam?”, i tak następnego dnia po pracy, późnym wieczorem zameldowaliśmy się w cudownym miejscu, na które poświęcę osobny wpis, bo najzwyczajniej w świecie to miejsce na to zasługuje!
Żarki historycznie
Wszystko co miało miejsce na terenie dzisiejszych Żarek do XIV wieku jest jedynie przypuszczeniami i domysłami. Osada istniała prawdopodobnie na szlaku handlowym łączącym północne tereny Śląska i Małopolski. W konstrukcji terytorialnej administracji kościelnej, Żarki powiązane były z diecezją krakowską należąc początkowo do dekanatu Irządzkiego, a następnie lelowskiego, aż do czasów rozbiorów. Tereny przez długi okres czasu wchodziły w skład pogranicza międzypaństwowego dzięki złożeniu hołdu lennego przez książęta śląskie królom Czech. Dopiero założenie przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego Księstwa Siewierskiego, nałożyły na Żarki naturalną ochronę rozpoczynając wiek rozwoju organizacji miejskiej. Żarki lokowane były na prawie niemieckim, posiadając własny herb (mury miejskie czerwone z trzema basztami, z których środkowa była wyższa od pozostałych) oraz centralny punkt – rynek układem przypominający trapez wraz z siecią ulic.
Przez kilkadziesiąt lat na ziemiach żareckich różni właściciele i możnowładcy stworzyli bardzo dobrze prosperujący kompleks dóbr ziemskich, a w 1556 roku Zygmunt August nadał miastu przywilej, zezwalający na odbywanie się tu trzech jarmarków rocznie oraz cotygodniowego targu. Wraz z przywilejem Żarki otrzymały to co najważniejsze w czasach rozwoju miasta – napływającą ludność trudniącą się handlem i usługami. W XVI wieku powstały tu między innymi cieszące się powodzeniem młyny, browary, jatki (miejsce gdzie w średniowieczu sprzedawano mięso z uboju) i gorzelnie. Wybudowano murowany kościół pod wezwaniem św. Szymona i Judy apostoła, oraz mniejszy kościół murowano-drewniany św. Barbary. Widząc rosnące zainteresowanie pobliskimi ziemiami i rozwój z roku na rok zwiększający liczebność ludności, na ziemiach żareckich powstały szkoły, szpital dla ubogich, budynki kultury.
W tym czasie również pojawili się pierwsi przedstawiciele ludności Żydowskiej, którzy przyspieszyli uprzemysłowienie miasta i jego znaczenie na mapach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Posiadali oni swój odrębny szpital, miejscowy kahal (gmina żydowska skupiająca 20 miejscowości), dwie synagogi, szkołę i dwa cmentarze żydowskie. Pod koniec XVIII wieku stanowili już 42% ludności żareckiej, a w drugiej połowie XIX 61% ogółu mieszkańców.
W międzyczasie ziemie żareckie przejął Piotr Steinkeller, który na terenie Żarek zbudował zakład budowy maszyn i narzędzi w latach 1833-1835. Inwestycja ta z automatu przyczyniła się do rozwoju handlowo-przemysłowego regionu, a inicjatywa dała pracę większości mieszkańców żareckich. Nowy charakter Żarek z początkiem istnienia działalności przynosił znaczne korzyści finansowe, pozwalając na zwiększanie zabudowań miasta, rozwój i odnowę. Kilka lat później złe zarządzanie przemysłem mimo ogromnego popytu na terenach okalających Żarki, doprowadziło do upadku zakładów i przejęcia ich przez Bank Polski i Towarzystwo Kredytowe. Fabryka przeobraziła się w przędzalnie bawełny by następnie wejść w skład Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Bawełnianych Karola Szeiblera z Łodzi*.
W czasach zaborów w 1870 roku Żarki utraciły prawa miejskie decyzją ukazu carskiego stając się jedynie osadą gminną. Była to konsekwencja pomocy udzielanej przez mieszczan oddziałom walczącym podczas Powstania Styczniowego, szczególnie w latach 1863-1864 między innymi pod dowództwem kapitana Anastazego Kossakowskiego i kapitana Zygmunta Chmielewskiego. Żarki poza odebraniem praw miejskich były karcone również w najgorszy z możliwych sposobów jakie mogą spotkać rozbudowane, tętniące życiem miasto – pożarami oraz podpaleniami, które w różnych latach trawiły większość miejscowości. Najgorsze dla ludności żareckiej były czasy II Wojny Światowej. Już w pierwszych dniach walk, miejscowość została w części zniszczona przez bombardowania, a następnie przez wchodzących nazistów. W Żarkach powstała Główna Gubernia, oraz ze względu na dużą liczbę zamieszkujących tu Żydów – getto mieszczące ponad 3000 osób dorosłych i dzieci pochodzenia żydowskiego. Od 1942 roku rozpoczęto likwidację odizolowanej części miasta w ramach której, na miejscu dzisiejszego kirkutu rozstrzelano ponad 300 osób, a resztę wywieziono pociągami do obozów zagłady, z położonego o 6km od Żarek – Myszkowa. Miejscowość zaczęła odradzać się powoli po wojnie, otrzymując na powrót w 1949 roku prawa miejskie i włączając je w Powiat Zawierciański.
Żarki dzisiaj – co warto zobaczyć
Jak już wcześniej wspominałem, wyjazd był spontanem, nie przygotowaliśmy się jak zwykle do wyjazdu, nie było spacerów z pomocą Street View i innych poszukiwań ciekawych miejsc. Złoty Potok i okolice znałem już wcześniej z wycieczek szkolnych, na których pierwszy raz wspinałem się z pomocą profesjonalnego sprzętu na skałkach. Kiedy jechaliśmy do Żarek, lekko zmęczeni po pracowitym tygodniu, zastanawialiśmy się dlaczego apartamenty, które wynajęliśmy były tak tanie. Może jest jakiś haczyk, a może po prostu w okolicy nie ma niczego ciekawego… co za bluźnierstwo!!! Nic, na miejscu przywitał nas przemiły Pan Janusz, właściciel apartamentów (i nie tylko) wraz z sympatyczną Panią Elą. Poza pokazaniem naszego miejsca noclegowego (w tym momencie wbiło nas w ziemię po raz pierwszy) pan doktor nakreślił nam kilka ciekawych miejsc w okolicy wręczając przy tym mapy i przewodniki. Więc wieczór w wygodnych fotelach na naszym tarasie w środku lasu, spędziliśmy na małym planowaniu.
PRZEJDŹ DO KOLEJNEJ STRONY