Włoska, panoramiczna Gravina. To tu James Bond skacze z kamiennego mostu w „No time to die”!
Malowniczo położoną Gravine obraliśmy za cel podczas naszej wędrówki po Apulii jako miejsce dodatkowe. Coś w drodze do Matery (Basilicata), która leżała de facto najdalej naszego punktu noclegowego. I bardzo dobrze, że właśnie to miejsce wskazaliśmy zupełnie „przypadkowo” na mapie. Opłacało się! Bo kilka kadrów z Graviny pojawi się w najnowszym filmie o Agencie 007!!!
Możemy jedynie żałować, że tak mało czasu mieliśmy na to starożytne miasteczko zawieszone na stromych zboczach urwiska. Już samo wydarzenie i przygotowania do niego, których byliśmy świadkami zasiało chęć rezygnacji z Matery kosztem dłuższej degustacji tego miasteczka. Swój wypożyczony samochód zaparkowaliśmy na darmowym parkingu przy restauracji Madonna della Stella Restort. To miejsce znajduje się dokładnie po drugiej stronie miasteczka, a jedyne połączenie pomiędzy dwoma punktami to stary akwedukt z czasów wczesnoromańskich, którym zresztą przeszliśmy do miasta. Zanim jednak tak się stało, kilkukrotnie poddaliśmy się efektom wmurowania w ziemie. A za tymi stały… widoki. Widoki, które po cichu uznaliśmy jednymi z najwspanialszych w całej Apulii. Osobiście, Gravina dla mnie wygrała konkurs na najładniejsze kadry w regionie. Nawet Alberobello, czy właśnie wspomniana Matera, czy polecane Ostuni, nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak właśnie Gravina.
Pewnie gdybyśmy mieli więcej czasu na prawdziwe zwiedzanie, okazało by się, że miasto jest „pełne” pod każdym względem, na którym nam zazwyczaj zależy – i wygrało by z całą resztą. A tak pozostały jedynie konkurencje panoramiczne.
Wychodząc z bardzo dobrego zresztą punktu widokowego na miasto i wieżę bazyliki Santa Maria Assunta udaliśmy się na wspomniany akwedukt. Mijaliśmy wzgórze, stare kamienne schody, szerokie jak miejskie ulice i zaobserwowaliśmy, że wszędzie coś się dzieje. Ale nic takiego turystycznego, nie tam jakieś kramy czy inne mercata. Coś się szykowało, coś wielkiego. Po szybkim researchu, okazało się, że wieczorem w mieście odbyć się miała inscenizacja Pasji! Bycie świadkiem takiego wydarzenia, w miejscu mocno przypominającym Jerozolimę, Golgotę, na której już czekały trzy pokaźnych rozmiarów drewniane krzyże – to było coś. Tylko, że te plany mieliśmy kurcze trochę inne.
Schodząc niżej, napotykaliśmy kolejno na stacje drogi krzyżowej. To nie były zwykłe stacje. W miejscach tych widzieliśmy mega zaangażowanie, autentyczne podejście. Aż dziw z jaką szczegółowością tłumy szalejących organizatorów podchodziły do tematu. Wzdłuż kamiennego akweduktu czekały już na odpalenie wielkie świece na ceramicznych, brązowych talerzach. Gdzieniegdzie pochodnie, a my po przejściu przeprawy, zaczęliśmy z lekką zadyszką, wspinaczkę. W pełnym słońcu, mimo że to był kwiecień, raczej nie na naszą kondycję 😛 Ale, szybko bijemy się w piersi. Za kilka godzin ktoś tu miał przejść z ciężką, drewnianą belą, w niewygodnych butach, z ciernią na głowie… Zresztą informacji o wydarzeniu szukałem już po powrocie do Polski. Mistyczna sprawa! Passio Christi to wydarzenie o charakterze kulturowo religijnym, które w Gravinie odbywa się już od sześciu lat. Pomysł i stworzenie niezwykłej ceremonii na tle historycznego miasta to inicjatywa parafian z Sanktuarium Madonny della Grazie. Żywa reprodukcja męki Chrystusa począwszy od ostatniej wieczerzy aż po ukrzyżowanie to najsłynniejsza historia świata. W tym niesamowitym wydarzeniu bierze udział ponad 150 mieszkańców i aktorów starannie przygotowanych i ubranych, w odpowiednie do tamtego okresu stroje. Realizacja pasji stanowi pomost między religiami, to w znacznej mierze okres kulturowego i krajobrazowego wzmocnienia starożytnej części Graviny, która nie bez powodu przyjezdni doceniają w oka mgnieniu. Jeżeli kiedykolwiek będziemy mieli okazje jeszcze pojawić się w tym okresie w Apulii, koniecznie chcemy być świadkami takiego wydarzenia!

Źródło: domenicorosa.com

Źródło: domenicorosa.com
Jak przejmujące są to sceny możcie podejrzeć na obrazie poniżej z 2015 roku
Wspinaliśmy się ku górze do Piazza Notar Domenico. Bo tylko kawałek w okolicach tego placu postanowiliśmy odwiedzić. Chociaż uwierzcie, atrakcji w Gravinie jest dość dużo. Wystarczy na kilka dni zwiedzania, zajawkowo wspominając już o tym, że pod miastem znajduje się drugie starożytne miasto, a w skałach z których schodziliśmy na akwedukt jest sieć jaskiń, w których mieszkały pierwsze plemiona osiedlających się tam ludzi, oraz kolejne pokolenia przez setki lat aż do XVIII wieku! W Caffe Bella Vista spędziliśmy kilka sympatycznych chwil, wpatrując się w miasteczko zatrzymane w czasie, sącząc intensywne espresso.
KADR Z FILMU „NO TIME TO DIE”

Źródło: KinoCheck International/YouTube
BIBLIOTECA CAPITOLARE FINIA
Biblioteka została założona w 1686 roku przez kardynała Vicenzo Marię Orsiniego, ówczesnego arcybiskupa Benevento, który w 1724 roku dostąpił zaszczytu wstąpienia na tron papieski jako Benedykt XIII. Stworzył on bibliotekę bogatą w dzieła na prośbę i zlecenie biskupa Graviny Domenico Cenniniego, który dwa lata przed śmiercią podarował Vicenzo swoje zbiory.
Wzorem odniesienia dla przyszłego papieża była Mediolańska Biblioteca Ambrosiana, załozona w 1623 roku przez kardynała Federigo Borromeo , który dostarczał do niej najlepsze pozycje pomocne do formowania duchowieństwa lombardzkiego. Obecnie biblioteka pochwalić się może zbiorem ponad 15 000 tomów, z czego 12 inkunabułów, około 430 wydań z XVI wieku, 8 000 z XVII i XVIII wieku. Reszta ksiąg pochodzi z tak zwanych nowoczesnych miografii, drukowanych po 1830 roku. Co ciekawe w kolekcji znajduje się wiele partytur z muzyką sakralną a także z muzyką o tematyce bluźnierczej.
BASILICA CATTEDRALE SANTA MARIA ASSUNTA
Katedra znajduje się w najwyższym punkcie, położonym nad wąwozem Torrente Gravina. Graniczy z dwoma starożytnymi dzielnicami Piaggio i Fondovico połączone Piazza Benedetto XIII, obok Pałacu Biskupiego i Klasztoru Santa Maria delle Soure Domenicane.
Katedra Santa Maria Assunta została zbudowana w XI wieku przez Normanów obok zamku, którego próżno dziś szukać między wysokimi ścianami wiekowych kamienic. Uległ całkowitemu zniszczeniu podczas gwałtownego trzęsienia ziemi w 1456 r. Katedra jest czwartą tego typu świątynią w mieście. Co ciekawe, z nich wszystkich jest najmłodsza. W kolejności chronologicznej wcześniej wzniesiono pięcionawowy kościół wśród jaskiń San Michele, oraz kościoły San Marco i San Giovanni Battista.
Pożary z 1447 r. i trzęsienie ziemi z 5 grudnia 1456 r. doszczętnie zniszczyły pierwotny kościół znajdujący się na miejscu obecnej katedry. W ten sposób biskup Matteo D’Aquino wspierany przez obywateli i częściowo finansowany przez księcia Francesco Orsiniego z Graviny zlecił odbudowę. Na przestrzeni wieków biskupi i arystokraci ukończyli i ozdobili katedrę przez co można w niej zauważyć wiele mikrostylów, zmieniających się w ciagu kilkuset lat. Również kardynał Vincenzo Maria Orsini, który został papieżem w 1724 r., przyczynił się do odbudowy katedry Gravina in Puglia.
BELVEDERE SULLA GRAVINA
Za katedrą znajduje się piękny balkon z kamiennymi balustradami, który nazywany jest Belvederre Sulla Gravina. I nic w tym dziwnego skoro stojąc na krawędzi marmurowej posadzki spoglądamy na panoramę wąwozu, skalne miasto na czele z kościołem Madonna della Stella, na zbocza wąwozu z licznymi otworami w ziemi i ten cudowny akwedukt. Dalej równie urzekający park Petra Magna.
W ciągu tych kilku dni spędzonych w Apulii, stawaliśmy kilkukrotnie w miejscach zwanych Belvedere. I żadne z tych miejsc nie odbiegało pięknem od Belvederu, kojarzonego głównie z Wiedniem.
MADONNA DELLA STELLA
XV-wieczne sanktuarium Maryjne, to mały kościół Madonny della Stella z magicznym widokiem na wąwóz porastającą go dziką i surową, mimo towarzystwa miasta, przyrodę.
Znajdujący się na północnym zboczu wąwozu, kościół Madonny della Stella wpisuje się między stanowiska archeologicze Padre Eterno i Botromagno a Gravina i można do niego dotrzeć przechodząc przez starożytny akwedukt. Właściwie jakkolwiek chcielibyśmy się przedostać z jednego zbocza wąwozu na drugie, to jedynym sensownym rozwiązaniem zawsze będzie akwedukt.
Prostokątny, niewielki kościółek z jedną salą, z widocznym otworem za ołtarzem, który prawdopodobnie był zakrystią, zawdzięcza swą nazwę freskom przedstawiającym Najświętszą Marię Pannę. Lecz kościółek ma też swoje mroczne strony. Zgodnie z opisem sanktuarium maryjnego z 1550 roku, oraz według hipotez historyków i archeologów w miejscu tym znajdowała się synagoga lub pogańska świątynia. O czym świadczą płaskorzeźby oraz naścienne ślady po obrzędach lub rytuałach.
Właściwie czujemy niedosyt. Że spędziliśmy w tym średniowiecznym miasteczku z dala od głównych „traktów” turystycznych tylko kilka chwil. Oznaki prehistorycznych osad, ich społeczności oraz starożytna atmosfera tego miejsca powodują, że ma się wrażenie powrotu do dalekiej przeszłości. I wcale nie potrzeba na miejscu zbyt wielu tablic informacyjnych, przewodników – spacerując, wąskimi, pustymi uliczkami Graviny, odczuwamy bliskość do ludzi budujących to tajemnicze, ludzkie osiedle.
#PodróżepoWłoszech #NaszaItalia