Bassano del Grappa, miasteczko z ponadtysiącletnią historią nie tylko dla wybranych
Słyszeliście kiedykolwiek o Bassano Del Grappa? My jeszcze kilka miesięcy temu też nie. To że ponad połowa miasteczek i wiosek w Włoszech ma swoją bogatą historię często sięgającą początków ery wie każdy, ale zazwyczaj jadąc, lecąc na Półwysep Apeniński wybieramy takie miasta jak Rzym, Neapol, Turyn, Mediolan, Pize czy Florencję no może jeszcze Wenecję. A co z resztą? Nie warto? Błąd! Warto bardziej!
Jakiś czas temu Basia podjęła walkę pod tytułem „uczę się języka włoskiego – ostro”. By odejść od konwencjonalnych sposobów rozpoczęła komunikację za pomocą jednej z wielu takich aplikacji na telefon, która łączy osoby chcące np. nauczyć się języka polskiego w zamian za „naukę” swojego języka – w tym wypadku był to oczywiście język włoski. Po drugiej stronie więc zasiadł Marko. Potulny, skromny Włoch koło czterdziestki pracujący w Media Word, który od samego początku zaznaczał o swojej miłości do… Bydgoszczy. Ehhh można by pomyśleć. Po tym jak nas odwiedził kilka miesięcy temu, o czym też warto kiedyś napisać, postanowiliśmy się zrewanżowaći również zobaczyć jak mu się żyje w Italii.
Od kilku lat mieszka w średnich rozmiarów miejscowości położonej na północy Włoch w regionie Wenecji Euganejskiej, nad rzeką Brenta. Jak od początku zapewniał, w Bassano nic nie ma, tu nic po za drewnianym mostem was nie zaskoczy. Ekstra reklama, co nie
No ale, najprawdopodobniej, co wyszło w praniu już na miejscu, nie znał naszego sposobu postrzegania ciekawych miejsc. No i zresztą bardzo się pomylił. Po co w takim razie jeździmy oglądać antyczny Rzym, czy romantyczną Weronę? Dlaczego chcemy spacerować wąskimi uliczkami wodnej Wenecji, o której wszyscy mówią, że śmierdzi? Jeździmy by podziwiać i zachwycać się pięknem i pomysłowością architektury idealnie komponującej się z dzisiejszymi czasami, albo przynajmniej na chwilę pozwalającej zapomnieć o czasach w jakich przyszło nam funkcjonować, pełnych nowoczesności i pośpiechu. Najwidoczniej nie wszyscy doceniają właściwie takie piękno starych miast. To nic, nam osobiście podejście nie przeszkadzało, jedynie momentami szokowało.
Nic tu nie ma
Na Bassano warto poświęcić przynajmniej pół dnia, ale jeżeli nie mamy napiętego planu to i cały dzień warto będzie wykorzystać. Do Bassano del Grappa można również bardzo łatwo dostać się z Wenecji czy Werony pociągiem kursującym praktycznie co godzinę, bilet w jedną stronę kosztuje około 6 euro. Pierwszy raz na miasto wyszliśmy późnym wieczorem spacerując wąskimi uliczkami, barwionymi ciepłym kolorem ulicznych lamp. Wrażenie było na tyle pozytywne i zachwycające, że już wtedy podjęliśmy decyzję o zmianie kilku planów i ponownych odwiedzinach miasteczka za dnia.
Most Ponte degli Alpini
Pierwsze wzmianki o drewnianym moście w Bassano sięgają 1124 roku. Wtedy rozpoczęła się budowa mostu mającego połączyć dwa brzegi Brenty w celu usprawnienia przeprawy mieszkańcom, handlarzom oraz wojskom. Most w pewnym sensie przypomina Ponte Vecchio z Florencji. Jest szeroki, zadaszony, po środku znajdują się dwa balkony, wypusty w których należy się zatrzymać by podziwiać przepiękne widoki rozciągających się w oddali Alp, oraz staro miasteczkowej zabudowy Bassano na zboczach niewielkiej góry pod zamkiem. Drewniana budowa „kładki” często była naruszana przez żywioły powodzi oraz pożarów, jednak nigdy nie podjęto decyzji o przebudowie mostu z drewnianego na kamienny.
W 1510 roku, wycofujące się z terenów Viacenzy wojska Francuskie spaliły doszczętnie most na Brencie, a jego odbudowy podjęto się dopiero 12 lat później w 1522 roku. W ciągu kolejnych kilkuset lat był często niszczony, odbudowywany, ponownie niszczony i znowu odbudowywany przez wytrwałych architektów, między innymi Bartolomeo Ferracina czy Andrea Palladio znanego również pod nazwiskiem Andrea di Pietro della Gondola, który zbudował kilka kościołów w Wenecji w tym Kościół San Giorgio Maggiore opactwa benedyktyńskiego na wyspie San Giorgio. W 1945 roku został ponownie unicestwiony podczas bombardowania przez Aliantów. Ponownie został odbudowany, a od 1990 roku wymaga ciągłej konserwacji oraz stosowania umocnień. To romantyczne miejsce ma jeszcze w sobie drugie ukryte piękno, które cenimy najbardziej – pustki. Grupa kilkunastu turystów z Niemiec, rozpływała się na tak ogromnej przestrzeni jaką chwali się Ponte Degli Alpini.
Czytaj dalej