Spacerkiem po Rydze, gdzie secesja zlewa się z architekturą XXI w.
Ryga, stolica Łotwy i miasto, drugie w kolejności podczas naszego Euro-tripu. W niedzielne południe zebraliśmy się leniwie od Sandry i Artura, którzy gościli nas w Castrop-Rauxel w Niemczech, by przez kolejne 28 godzin skorzystać z gościnności nadbałtyckiej stolicy. Z lotniska Starptautiskā lidosta Rīga co pół godziny kursują autobusy miejskie, które podwożą pod strategiczny dla wszystkich podróżnych, dworzec kolejowy w samym centrum miasta.
Od dworca do naszego miejsca noclegowego dzieliło nas około 700 metrów. Odcinek pokonaliśmy w stylu chomików preriowych, kręcąc głową w lewo, prawo i do tyłu. I niekoniecznie chodziło o podziwianie wspaniałej, secesyjnej architektury, a o bardzo szemrane towarzystwo „zalegające” przy każdej, mniej lub bardziej obskurnej kamienicy. Hostel, bardzo tani, jak według naszej wyjazdowej zasady znajdował się w samym środku dzielnicy targowej, a kiedyś dzielnicy Getta Żydowskiego, którego główną ulicą byłą Maskavas iela (zdj). Zrobiło to na nas dość zaskakujące, negatywne wrażenie. Praktyczne centrum stolicy państwa, tak zaniedbane, przerażające. Połączenie Bytomia i Biskupic w Zabrzu, kto był to wie o co chodzi. Dobrze, ale nie na negatywach skupić się możemy, były też i pozytywy.
Odkrywanie Rygi podzieliliśmy na dwa etapy. Pierwszy „zmusił” nas do ponownego przejścia niebezpieczną ulicą w kierunku dworca i okolicznych atrakcji, jeszcze tego samego dnia wieczorem. Drugi to cały dzień marszu, ulicami starego miasta aż do wylotu, około godziny 17 w kierunku opisanego już wcześniej Liverpoolu.
W architekturze tego miasta przeważa modernistyczny styl secesyjny popularny w Europie, głównie pod koniec XIX wieku i z początkiem XX w. do 1910 roku. Założeniem tego stylu było poszukiwanie nowych form, wpuszczających w zabudowania miasta powiew świeżości między przeważające formy neogotyku czy elektyzmu. Kreatywność architektów łotewskich nie miała końca. Kolorowe, różnorodne kamienice pełne fikuśnych wykończeń, smoków, kotów, chochlików, nabrzmiałych twarzy, wypełnione roślinno-zwierzęcymi ornamentami, rozciągają się przy każdej mniejszej i większej ulicy. Detali widać od groma, a są one naprawdę bogate. Tak samo jak Londynu, Warszawy, Rzymu czy Budapesztu nie da się zobaczyć w jeden dzień, tak samo Ryga zalicza się do grona miast dużych. Tydzień to minimum czasu jaki trzeba poświęcić, ale jeżeli ma się dosłownie 28 godzin, trzeba wybrać atrakcje położone najbliżej siebie, najciekawsze według nas. Zazwyczaj pada na stare części miast, często otoczone średniowiecznymi murami, wąskie uliczki , ruiny zamków, lub muzea – te bezpłatne oczywiście, albo za symboliczne 1 EUR!
Dziś dużo zdjęć, nie dało się tematu ugryźć kilkunastoma fotografiami, szczególnie z bazy kilkuset i dwóch aparatów
Ruiny synagogi w Gettcie i pomnik upamiętniający wymordowanych Żydów
Rīgas Vissvētās Dievmātes pasludināšanas pareizticīgo baznīca – cerkiew
Latvian Academy of Sciences – uczelnia na wzór Pałacu Kultury i Nauki z Warszawy
Rīgas Geto un Latvijas Holokausta muzejs
Muzeum Holokaustu, do którego nie udało się nam dostać głównie ze względu na wczesną porę o jakiej tam byliśmy. Ale z uprzejmości starszego pana Rosjanina mogliśmy wejść na teren otaczający miejsce pamiątkowe. Rozmowa… po rosyjsku – „Polacy?! To się dogadamy, język polski jest taki sam jak rosyjski…” – no jasne O_o
Dużo się miejsc mijało kosztem czegoś innego
Do ruin synagogi trafiliśmy w sumie przypadkiem. Nie chcieliśmy iść tą samą drogą w stronę centrum 
Mój kolejny post tez ma być o Rydze. Miałam podobną ilość czasu na zwiedzanie 😉 nie dotarłam do ruin synagogi (chyba w ogóle nie było ich na mojej mapie), ale za to zahaczylam o dalsze kamienice (nie widzę u was ich zdjęć), np. Z dwoma głowami